Cookies Policy text not set.
Motyw naszego tegorocznego wyjazdu do Leucate najlepiej oddaje fragment z dyskusji przed wyjazdem: "Skoro w Leucate wieje z reguły 50% czasu, to jedźmy na 2 razy dłużej i przepracujmy pozostałe 50%" (będąc windsurferem możliwość zdalnej pracy bardzo pomaga :) ).
Zdecydowaliśmy się na miesięczny wyjazd właściwie tydzień wcześniej, więc jak łatwo sobie wyobrazić nie zostało dużo czasu na załatwienie wszystkich spraw przed wyjazdem (co z resztą opóźniło początek podróży o cały dzień).
Pakowanie, to mój niewielki sukces. Do Focusa udało się zmieścić:
Podróż generalnie bardzo pozytywna. Od tego roku mamy już autostradę bezpośrednio z Warszawy do Leucate, więc pędzić nie umierać (aczkolwiek za cenę 80zł i 50 euro). Postoje (parkingi) w Polsce i we Francji najwyższej klasy, więc aż ciężko się zdecydować, czy zasuwać naprzód czy co chwilę odpoczywać ;)
Czas podróży to około 21 godzin. My wyjechaliśmy o 10:00 z Warszawy, przespaliśmy się 6 godzin na parkingu we Francji (około 24:00) i na miejscu byliśmy o 13:00. Na miejscu ("kemping" Mer Sable Solei - miłym zaskoczeniem była wymiana mobile-chaletów na nowe i właściciel, który nauczył się mówić po angielsku, przez co zrobił się bardzo rozmowny) szybki check-in i... na wodę, bo okazało się że wieje.
W ramach "otwarcia sezonu" zaliczyliśmy 2 godzinną (przynajmniej Magda, bo mi odkleiło się pół strapa od deski po godzinie pływania), bardzo udaną sesję na 4.5. Wiała Tramontana (półn.-zach.), więc pływaliśmy na spocie oddalonym o 5 minut drogi "Park de huitres", albo po naszemu "Przy Drodze" (może żeby sprostować "Park de huitres" znaczy "park (farma?) ostryg", ale jest przy długiej drodze, więc myślę że ta nazwa też jest akceptowalna :P ). To co nas najbardziej pozytywnie zaskoczyło, to temperatura powietrza. O ile w Leucate z reguły kiedy wieje tramontana robi się dość chłodno, to dzisiaj pływaliśmy właściwie przy temperaturze powietrza 21-23 stopni.
Zmęczęni po podróży i pływaniu wypiliśmy "trochę" piwa i założyliśmy Surf AllBlue konto na Instagramie...
Poniedziałek załapał się do tych 50%, które mieliśmy przepracować, więc za dużo do pisania nie ma. Może tylko tyle, że znacznie lepiej siedzi się przy komputerze, kiedy na zewnątrz słońce i zza okna dochodzi zapach schnących pianek.
Z czego wiele osób może nie zdawać sobie sprawy, to że Leucate-Plage jest bardzo fajnym miejscem na SUP. Często buduje się tutaj delikatna, dość długa fala na której nieraz można spotkać "surferów" przebijących się na swoich SUPach pierwszy raz w życiu przez falę. Kiedy wieje Marine (od morza) przez kilka dni fala staje się większa i na wodzie pojawiają się lokalni wyjadacze. Warto wspomnieć, że jakość fali zależy w sporym stopniu od wysokości na jakiej wchodzimy do wody.
A piszę to ponieważ dzisiaj rano na spacerze ze Spockiem napotkałiśmy właśnie takie idealne warunki do SUPowania. Jako, że z naszego kempingu można SUPy wypożyczyć niewykluczone, że i sami spróbujemy się przebić przez jakąś falkę. No i podobno jest super trasa widokowa wzdłóż brzegu na bezwietrzny dzień.
Jeśli chodzi o wiatr dzisiaj, to rano wiało 13-14 węzłów, po południu 15-16 węzłów... Dla nas trochę za mało ale kite'ów na wodzie, na webcamie w Canet można było naliczyć niemało.
Jak się okazuje w Leucate można nie tylko SUPować, ale i surfować co zobaczyliśmy na dzisiejszym porannym spacerze. Tym razem udało mi się zapamiętać, żeby włożyć kartę do aparatu więc i zdjęcia są trochę lepszej jakości.
Z windsurfingowego wątku, to tym razem pokusiliśmy się o wycieczkę do Canet, ale tylko po to żeby zamiast na webcamie kite'y oglądać na żywo...
Dzisiaj nie wieje już zupełnie nic, ale może to i lepiej bo wreszcie jest solidna prognoza na dzień jutrzejszy. Odbyliśmy przynajmniej długi, miły spacer z widokami.
Tyyyle pływania! Tramontane!
Wiało od samego rana. Najpierw pojechaliśmy nad Parc de Huitres, gdzie 3 żagle na wodzie miały problemy ze złapaniem ślizgu, więc "wyemigrowaliśmy" bardziej na północ do La Mine. Najpierw 2.5 godziny pływania na piąteczkach, potem pół godziny przerwy. W ramach odpoczynku zmieniliśmy żagle na 4.5, co i tak okazało się za dużo. Drugi raz wszystkiego przestawiać już nam się nie chciało, więc odczekaliśmy największe podmuchy i popływaliśmy jeszcze 1.5-2 godziny będąc sporo przeżeglowanym.
Po powrocie na kemping i zjedzeniu obiadu udało mi się Magdę i Spock'a namówić, żeby pojechali ze mną do Parc de Huitres, gdzie zaliczyłem moje do tej pory tutaj najlepsze, godzinne pływanie na 3.9 i Freewave'wie 85l.
Wciąż wieje, więc co tu pisać. Spot La Mine, żagle 5.1 i 5.2. Potem zmienione na 4.5. Można było później jeszcze zmienić na 3.9, ale... Ile można pływać?
Całkiem przyjazna prognoza na popołudnie, na morze, która... się nie sprawdziła. Tyle z niej wyszło, że mocno się męczyliśmy przez półtorej godziny na wodzie, na naszych piąteczkach. Rada na przyszłość: jeśli nie jesteś pewien, czy masz wystarczająco duży żagiel, to nie wychodź na fale :P
Brak wiatru, więc nadrabiamy zaległości w pracy...
Podobnie, jak wczoraj nie za wiele się dzieje. Jest szansa popływać jutro w Canet.
Przez cały dzień na wodzie w Canet same kite'y...
Znowu prognoza na morze. I znowu poniżej oczekiwań. Na 6.0 może dało by radę trochę polatać, ale... odpuściliśmy (nauczeni doświadczeniem? ;) ).
Cóż... Dzisiaj dla równowagi obrzydliwie mocna (9/10 bf) Tramontana.
Z początku pojechaliśmy szukać trochę słabszego wiatru w okolicach Eole... Na plus trzeba zaliczyć to, że przetestowaliśmy nowe, bardzo przyjazne zejście przy Teleski. Na minus wycieczka była mało produktywna, bo i tam było za dużo i okropnie nierówno.
Na szczęście wieczorem udało się fajnie polatać 2 godziny na 3.9, przy drodze (Parc de Huitres).
Nie wieje. Co sprzyja niewielkiej wycieczce po okolicy.
Najpierw La Mine na 5.1 i 5.2, potem Parc de Huitres na 4.5.
Cały dzień Magda na 4.5, a ja na... 3.9. Bo tak :P
Cały dzień 4.5.
Magda 4.5 -> ja 3.9 -> Magda 3.9 -> ja 4.5.
Magda 4.5 -> Magda 3.9 -> Ja 4.5.
Jako, że prognoza na dzisiaj była dość odstraszająca (10 bf) odwiedziliśmy Réserve Africaine de Sigean, który jak sie okazało znajduje się tylko 30 km od Leucate. Wycieczka dość droga (31 euro od osoby) w skład której wchodzi "mini" safari samochodem wśród zwierząt (lwy, niedźwiedzie, strusie, nosorożce, zebry. gnu...) i spacer po dość dużym zoo (słonie, żyrafy, wielbłądy, małpki, krokodyle, pelikany, szympansy, pawie... dużo pawi, ...). Naszym zdaniem warto.
Cały dzień pływania. Ja na 4.5, Magda na 3.9.
Bez komentarza. Same zdjęcia :)
Nie wieje. Pracujemy.
Prognozy brak, ale niewielka górka na popołudnie, od morza zwiastowała pojawienie się niewielkich fal. W związku z czym wypożyczyliśmy z kempingu na popołudnie SUPa (20 euro). Warto wspomnieć, że było to nasze pierwsze spotkanie z tego typu deską. Postaramy się nasze doświadczenia wkrótce opisać trochę bardziej szczegółowo. Nasza opinia: na pewno fajna zabawa jeśli są warunki (fale), ale zabawy z żaglem nie zastąpi :)
I jeszcze moja pierwsza w życiu, złapana fala ;)
Krótka sesja fotograficzna do "wyjazdowego" zdjęcia ;)
Żyjemy nadzieją, że jutrzejsza prognoza pozwoli nam udanie zakończyc wyjazd...
Zjeździliśmy całe wybrzeże od La Franqui po Parc de Huitres (po drodze taklując wszystkie możliwe żagle), żeby ostatecznie zakończyć sezon wieczorną, półtora godzinną sesją na La Mine. Szkoda tylko, że potem (już po ciemku) trzeba było jeszcze wypłukać sprzęt i się spakować :P
Bez pośpiechu wyjechaliśmy z "Mer Sable Solei" i autostradą przyjemna wycieczka prosto do Warszawy.
Nad podsumowaniem wyjazdu nie ma za bardzo się co zastanawiać. Wyjazd udany. Leucate na pewno zostanie jeszcze odwiedzone :)
Komentarze: