Leucate, Kwiecień 2012

13.04.2012 - Piątek

Na początek krótki timelapse z pakowania - jak upchnąć wszystko do Focusa. "Niestety" w tym roku ubyło nam sporo przyjemności z pakowania z tego względu, że nie zabraliśmy 3 osoby wraz z jej sprzętem, co zawsze dodawało układaniu puzzli w bagażniku odrobinę bardziej interesującego klimatu.

14.04.2012 - Sobota

Dojechaliśmy bez żadnych problemów.

Krótko o podróży: odkąd wjechaliśmy na autostradę przed Wrocławiem podróż stała się bajką. Przez Niemcy jedziemy prawie cały czas 140 - 150 km/h, a i tak trzymamy się prawego pasa, bo wszyscy nas mijają. Następnie Francja - tutaj już 130 km/h zgodnie ze znakami (Francuzi nie lubią, jak się przekracza prędkość nawet o 1 km/h). Autostrady we Francji są niestety płatne (około 50 euro w jedną stronę), trzeba jednak przyznać że niesamowicie przyspieszają podróż, a także co chwilę znajdują się przyjazne "Rest Areas" - czyste, oświetlone. Z resztą właśnie na którymś z tych postojów zdecydowaliśmy się przenocować. Tym razem nie zapomnieliśmy o poduszkach i udało się zdrzemnąć okóło 5 godzin w całkiem wygodnej pozycji. Następnie w drogę jeszcze z przerwą na śniadanie z przyjaznym dla oka widoczkiem.

12:00 jesteśmy przy naszym kempingu "Mer Sables Soleil" ("Morze Piasek Woda"). Nawet zostało jeszcze trochę siły żeby wstępnie przygotować sprzęt do pływania.

15.04.2012 - Niedziela

Tramontana (wiatr północno-zachodni: jeden z dwóch tutejszych wiatrów przy których się pływa) przywitała nas dość mocno... za mocno. Z rana poszliśmy się rozłożyć na spocie ochrzczonym przez nas "Przy Drodze". Popływaliśmy 15 minut i wyszliśmy, bo nasze 4,5m (najmniejsze żagle) nie dawały rady. Zebraliśmy się, poczekaliśmy do 16:00 i zaatakowaliśmy ponownie. Tym razem udało się popływać godzinę, aczkolwiek węzeł więcej i już byśmy mogli fruwać. Przy okazji dowiedzieliśmy się że w zeszłym roku trafiliśmy na wyjątkowo ciepły Kwiecień... Ze skostniałymi rękami i bladymi stopami wróciliśmy do naszego "Mobile Chalet'a". Jak na pierwsze pływanie w sezonie było całkiem w porządku.

16.04.2012 - Poniedziałek


I znowu zaskoczenie. 10 - 11 Bf prawie przez cały dzień. Okazuje się że przy tym wietrze jechanie do sklepu wzdłuż płaskiego jeziora z deskami na dachu nie jest najmądrzejszym pomysłem - Nie próbujcie tego w domu.

17.04.2012 - Wtorek

Rano wieje strasznie mocno, jednak udało nam się powstrzymać przed sprawdzeniem tego na własnej skórze. Wyczekaliśmy wiatr do 15:00 i znowu zaliczyliśmy bardzo fajne 2,5 godziny pływania "Przy Drodze". Wieczorem krótka wycieczka do latarni znajdującej się na skałach w pobliżu Leucate (w strone La Franqui). Przy okazji trochę potestowaliśmy nowy aparacik.

18.04.2012 - Środa

Tym razem wybraliśmy się do "La Palme" mając nadzieję, że woda będzie tam odrobinę cieplejsza. Była cieplejsza, ale tylko nieznacznie. O dziwo wbrew brakowi prognozy trafiliśmy na godzinkę dobrego wiatru. Po pływaniu wybraliśmy się na rowery za latarnię (dość ekstremalną ścieżką po kamieniach). Zostaliśmy wynagrodzeniu całkiem ciekawymi widokami.

19.04.2012 - Czwartek

Prognoza mówiła o wietrze po południu, ale zaczęło wiać już rano (winds-up.com - 1,5 euro za miesiąc bierzących informacji i prognoz dla większości spotów w całej Francji). Dojechaliśmy na "La Palme" dokładnie w momencie kiedy siadł wiatr. Rozłożyliśmy fotele, otworzyliśmy książki. Po 2 godzinach czekania zostaliśmy wynagrodzeni 1,5 h pływania na 4,5m. Co prawda wszędzie na około wisiały burze, jednak żadna się nie zbliżyła na tyle, żeby trzeba było uciekać z wody.

20.04.2012 - Piątek

10:30 - "La Palme", 2 godziny super pływania na 5,3m i 5,1m. Trochę cieplej (prawdopodobnie ze względu na słabszy wiatr). Po południu krótka wycieczka rowerowa w stronę Leucate - Village.

21.04.2012 - Sobota

Krótkie (2-godzinne) pływanie na "La Palme" na piąteczkach, po południu dłuższa wycieczka rowerowa również w stronę "La Palme".

22.04.2012 - Niedziela

Dzisiaj był wiaterek prawie na 6.0 (nasz największy żagiel). Odpuściłem sobie pływanie i spędziłem kilka godzin obserwując, jak Magda szlifuje nauczone na Naxos Push Tacki i powoli uczy się techniki robienia Gecko.

23.04.2012 - Poniedziałek


Nic nie wieje.

24.04.2012 - Wtorek

Bardzo udany dzień. Najpierw "La Palme" na 4.5. Po 3 godzinach pływania musieliśmy wybrać między wymęczeniem się do samego końca, a odpoczynkiem i ryzykiem, że może siąść wiatr. Ostatecznie po szybkim obiedzie zaliczyliśmy jeszcze 2 godziny dobrego pływania "Przy Drodze".

25.04.2012 - Środa

Wiało od rana, ale bardzo słabo i z nietypowego kierunku. Pod wieczór, jak już wiedzieliśmy że nic się nie zmieni pojechaliśmy ponownie na "La Palme". Magda popływała godzinkę i przyszła moja kolej. Słabo wiatrowa sesja po 15 minutach zamieniła się w idealne warunki do freestyle'u. Wreszcie wróciła mi skuteczność vulcanów z Naxos i udało się popróbować trochę spock'ów. Pływałem aż do zmroku na 6.0, mimo że po 20:00 przywiało spokojnie na 5.3.

26.04.2012 - Czwartek

Chyba pierwsza zła decyzja dotycząca pływania, którą podjęliśmy na tym wyjeździe. Zostaliśmy na północy męcząc się ze słabym i nierównym wiatrem kiedy w "Canet" wiało cały czas mocno i równo... Inna sprawa, że wyszło z tego coś dobrego: Magda zaczęła próbować swoje pierwsze vulcany.

27.04.2012 - Piątek

Dzień bez wiatru. Przyszedł czas na wycieczkę rowerową to Trailles. Poza brzydką pogodą wypad można uznać za całkiem udany. Ciekawa trasa (w tamtą stronę głównie pod górę, z powrotem głównie z górki). Warto wspomnieć, że na morzu zbudowała się duża fala. Pod wieczór uświadomiliśmy sobie, że właściwie mogło wiać trochę w Canet, ale nie mieliśmy już serca tego sprawdzać na "winds-up.com".

28.04.2012 - Sobota

Od rana brzydka pogoda i nie wieje. Na duchu podtrzymuje nas prognoza na popołudnie. Przekonani, że wiatr nie może się nagle wziąć znikąd jedziemy do "Canet" (gdzie wschodni wiatr - Marine - powinien być mocniejszy). Na miejscu zastaliśmy:

  • słońce
  • duże fale
  • wiatr

Szczęśliwi rozkładamy 4.5 i wyjmujemy z pokrowca wave'ówkę. W pewnym momencie zaczyna nam się rzucać w oczy pewien fakt... Na wodzie nie ma nikogo z żaglem większym niż 4.2. I znowu dylemat: zostajemy mocno przeżeglowani, czy szukamy słabszego wiatru na północy?... Jedziemy na północ. Z każdym mijanym spotem pojawia się coraz większa frustracja. Nie wieje! Dla porządku jedziemy jeszcze zerknąć, jak jest na La Palme i... 3 godzinna sesja freestyle na 5.3!

29.04.2012 - Niedziela 


Cały dzień wieje za mocno na nasze 4.5, ale pływać trzeba! Poszlifowaliśmy trochę nasze umiejętności pływania na wave'ówce w stanie przeżeglowania. Mimo ciężkich warunków dzień zaliczam do bardzo udanych.

30.04.2012 - Poniedziałek


Od rana pływamy na naszych piąteczkach na równiutkim wietrze. Wytrzymaliśmy prawie 4 godziny. Później zaczęło się rozwiewać, ale przyszedł czas coś zjeść. Po 17 zaatakowaliśmy jeszcze "La Mine", ale po 2 halsach na 4.5 wiatr zanikł. Chwilę później  wiatr się odwrócił i zaczęło wiać na 6.0, ale byliśmy już zbyt zmęczeni, żeby zmieniać żagle.

01.05.2012 - Wtorek

Wstaliśmy w nie najlepszych humorach ze względu na brak prognozy aż do końca naszego wyjazdu (a domek niestety już opłacony...). Popołudnie urozmaiciliśmy sobie dłuższą wycieczką rowerową: Fiteau -> Trailles -> Caves. Trasę, jak najbardziej polecamy.

02.05.2012 - Środa

Wciąż brak prognozy. Już niemal pewni, że nie popływamy do końca wyjazdu pobawiliśmy się trochę kamerą. Niestety na złożenie z tego czegoś ciekawego zapału już nie starczyło... Może kiedyś.

03.05.2012 - Czwartek

Dzień podwójnej wycieczki rowerowej. Na początku pojechaliśmy zajrzeć na "La Mine". Wracając odkryliśmy dojazd do ruin "zamku" w Leucate znajdujących się na najwyższym wzgórzu w okolicy. Widok był niesamowity choćby ze względu na to, że mogliśmy stamtąd zobaczyć wszystkie miejsca w których pływamy i które odwiedziliśmy rowerem. Oczywiście okazało się, że zapomnieliśmy zabrać baterii do aparatu (wcześniej wyjętej w celu naładowania), więc zdjęcia musieliśmy zrobić kamerą...

Celem drugiej wycieczki był taras widokowy nad "La Franqui", gdzie można było nacieszyć oczy widokiem tego spotu w dole.

04.05.2012 - Piątek


Pesymistycznie (realistycznie?) zakładając, że wiatr nagle nie przywieje znikąd umyliśmy i spakowaliśmy sprzęt.

05.05.2012 - Sobota

Powrót, jak dojazd tylko w drugą stronę. Ogólnie droga przyjemna i niemęcząca. Niestety tym razem przejazd remontowaną Katowicką (i moim skromnym zdaniem nie do końca dobrze oznakowaną) został na koniec podróży. Trochę boli, kiedy przejedzie się 2100 km i ostatnie 100km trzeba jechać tyle czasu, ale za to jaki będzie luksus jak już droga ta będzie gotowa.

 

Podsumowanie

Wyjazd zaliczamy do bardzo udanych. Zawsze miło zacząć pływanie już w kwietniu. Minusem była zimna woda, która przy naszych piankach nie pozwoliła na swobodne próbowanie nowych rzeczy bez strachu przed wpadnięciem do lodowatej wody. Męczarnią był również ostatni tydzień, kiedy już byliśmy niemal pewnie, że nie zawieje a domek był opłacony z góry. Żałuję również, że nie udało się prawie w ogóle zebrać ciekawego materiału video z pływania (jak zwykle odłożyliśmy to na koniec, kiedy nie wiało). Moja opinia na temat Leucate utwierdziła się po raz kolejny: w skali 2 tygodni (lub więcej) będzie zawsze wiało przez 50% czasu i nigdy przez więcej niż 75%.

Cookies Policy text not set.